Birma - Yangon
Birma to kraj, do którego chyba najbardziej chciałam pojechać podczas naszej podróży. Krąży powszechna opinia, że Mjanma jest jeszcze nie zdobyta przez turystów, tak jak na przykład Tajlandia, że jest tam pięknie i że ludzie są wspaniali. Wielu podobno zakochało się w tym kraju. Dlatego też po czterech dniach w Bangkoku plan naszej podróży przewidywał lot do Yangon, na południu Birmy. Bilety kupiliśmy z wyprzedzeniem na stronie Air Asia za 200zł od osoby. Mniej-więcej tyle samo kosztowała wiza, którą trzeba wyrobić z wyprzedzeniem. Wystarczy wejść na odpowiednią stronę, zapłacić, uzupełnić dane, dodać zdjęcie i chwilę później na maila przychodzi potwierdzenie przyznania wizy. Bardzo łatwe. No więc lecimy :) Będąc jeszcze w Krakowie, szukając noclegu na booking.com, w pewnym momencie dotarło do mnie, że przecież istnieje couchsurfing! Niewiele myśląc rozpoczęłam poszukiwania. Okazało się, że w Yangon jest bardzo dużo potencjalnych hostów! Moją uwagę zwrócił profil pewnego Francuza, k