Dzień pierwszy - Kijów

Cześć, tym razem pisze Jakub


Jest to mój pierwszy wpis na naszym blogu i na występie chciałbym podziękować Jagodzie za wykonanie pierwszego kroku. Czuję, że będzie to piękna pamiątka z podróży oraz dobry sposób na dzielenie się z wami tym, co nas spotkało.

Jest poniedziałek, nasza podróż właśnie się zaczęła. Przed wschodem słońca wylecieliśmy z Krakowa i już siedzimy przy kawie w centrum Kijowa. Mamy długą przesiadkę między lotami i  czeka nas dzień w ukraińskiej stolicy. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ jesteśmy tutaj po raz pierwszy, a miasto na pierwszy "rzut oka" wygląda na bardzo duże, ładne oraz czyste w porównaniu z Krakowem.
Póki co to tyle. Zabieramy plecaki i idziemy oglądać skąpany w słońcu Kijów.

...

Minęło kilka godzin, a my zobaczyliśmy kawałeczek miasta. Jak się okazuje Kijów pełen jest pięknych budowli i pomników ale również zieleni. Kolejny news jest taki, że chmura smogu jest chyba większa niż w Krakowie, więc nie jest tak kolorowo jak wydawało się na samym początku. Nie zmienia to faktu, że stolica Ukrainy spodobała mi się bardziej niż inne spośród europejskich stolic odwiedzonych w tym roku ( w szranki staje razem z Zagrzebiem, Wiedniem i Budapesztem ). Pogoda jest piękna, ale samo "łykanie" słońca nie zaspokaja naszych apetytów i lądujemy w knajpie serwującej dania kuchni europejskiej i azjatyckiej. Stawiamy na smaki dalekiego wschodu, co chyba oznacza, że na prawdę chcemy być już w Azji. Jemy, płacimy i idziemy dalej... może to czas na włoską kawę, po której szybciej będziemy maszerować na dworzec, z którego dalej trafimy z powrotem na lotnisko ; )

Mijają kolejne godziny, a miasto nie przestaje nas zaskakiwać. Kijów okazał się mieć wiele twarzy. Widzieliśmy monumentalne budowle powstałe w czasie istnienia Związku Radzieckiego, szare blokowiska na peryferiach, przypominające Polskę sprzed dwudziestu lat, nowoczesne osiedla pełne kolorowych kamienic o fantazyjnych fasadach i ulicę pełne obrazów oraz rękodzieła. Trafimy też do galerii sztuki psychodelicznej, która przypomina nam to, z czym spotykamy się na naszych ulubionych imprezach i festiwalach. Po długim spacerze, w końcu trafiamy na dworzec autobusowy i znajdujemy ten, który zabierze nas z powrotem na lotnisko. Rozkładamy się w fotelach i czekamy na odjazd. Jagoda spogląda na zegar znajdujący się nad fotelem kierowcy i nagle zalewa ją strach..."Coo? O nie, nie, nie, nie!!" Jest godzina później niż wskazują to nasze zegarki. Nie zorientowaliśmy się, że nasze telefony po powitaniu nas w Ukrainie nie zaktualizowały automatycznie godziny! Wylatujemy z busa jak postrzeleni i po chwili wiemy już, że autobus nie zdąży zawieźć nas  na lotnisko na czas. Wymieniamy szybko parę zdań z kilkoma taksówkarzem, przy okazji negocjują cenę przejazdu i zaczynamy wyścig z czasem. Nasz kierowca stara się jak może, a my szybko w głowie kalkulujemy czas jaki nam pozostał i myślimy jak najszybciej znaleźć się przy bramce na odpowiednim terminalu. Po kilku minutach jazdy zwalniamy i stajemy w korku. Jagoda jest bliska rozpaczy, a ja nerwowo spoglądam na zegarek. Okazało się, że na drodze był wypadek, i to na moście. Do naszego lotu pozostała godzina, a my jeszcze nie wyjechaliśmy z miasta. Mijają cenne minuty, ale ostatecznie udaje się nam ominąć przeszkodę i możemy przyspieszyć. Taksówkarz spisał się na medal i po chwili jesteśmy na lotnisku. Wylatujemy z taksówki i pędzimy w stronę terminala. Nasze przejście przez bramki przypomina bieg przez płotki z paszportem w ręku. Już wiemy, że zdążyliśmy i powoli wracamy do siebie.

Przed nami ponad 8 tyś. kilometrów i cała noc w samolocie Ukrainę Airlines, który standardami daleko odbiega od tych znanych Jagodzie z Lufthansy. Nie psuje nam to jednak humorów, bo już jutro będziemy w Bangkoku. Na szczęście ;)

Komentarze

  1. Byłby klopsik, ale jak to podróż bez takich przygód :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Był stresik, ale i tak wiedziałem , że zdążymy :)

      Usuń
  2. filolog z wykształcenia -Twoja Babcia oceniła poziom Waszych relacji z wydarzeń celująco.Prosimy o jeszcze.Pozdrawiamy,całujemy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Refleksje z kokosowego gaju

Birma - Yangon

10 miejsc, które warto odwiedzić w Pai